Spływ kajakowy Sielczyk - Niemirów
We wtorek 15.09.2015 r. rozpoczęliśmy kolejny, szkolny spływ kajakowy. Start zaplanowaliśmy w Sielczyku, w pobliżu mostu drogowego. O godzinie 9:00 zwodowaliśmy kajaki i ruszyliśmy na wezwanie przygody. Mimo, że po drodze czekały nas dwie przenoski kajaków, podeszliśmy do sprawy ambitnie i obraliśmy za cel na pierwszy dzień dopłynięcie do miejscowości Malowa Góra, co oznaczało ładnych 5-6 godzin płynięcia. Ale – co to dla nas! Pogodę oczywiście zamówiliśmy sobie wcześniej, słońce nas nie opuszczało, można więc było rozkoszować się pięknymi widokami otaczającej nas zewsząd przyrody.
Opaleni, trochę zmęczeni, ale cali i w komplecie dotarliśmy pod wieczór do celu wtorkowej podróży. Rozbiliśmy namioty i rzuciliśmy się do jedzenia obiadokolacji. Całodzienne płynięcie jednak spala trochę kalorii, więc było co uzupełniać. Wieczorem rozpaliliśmy ognisko, była gitara i śpiew.
We środę słońce na tyle szybko wstało, że nam również nie pozwoliło długo spać w nagrzanych namiotach. Zwinęliśmy więc szybko biwakowisko i ruszyliśmy w dalszą drogę. środowa trasa była bardziej urozmaicona, ponieważ początkowo płynęliśmy Krzną a później „wpadliśmy” do Bugu – rzeki dużo szerszej i bardziej „rozlanej”. A że było ciepło, a stan wody był niski, trzeba było momentami wyskakiwać z kajaka i spychać się z mielizny. Na nocleg wybraliśmy polanę na niewysokiej skarpie, położoną wśród sosenek. Cudnie.
Czwartek, przedostatni dzień spływu, przywitał nas letnim upałem. Już o 10:00 dało się odczuć wysoką temperaturę. Ale nam w to graj……wrzesień … a my się opalamy.
Tego dnia szukanie dogodnego miejsca na nocleg zajęło nam „duuuuuużo” czasu. Po pierwsze – nikomu nigdzie się nie spieszyło /wolne dryfowanie/, a po drugie takiego miejsca nie było. Tak więc zamiast na planowaną godzinę 15:00 do brzegu /wysokiej skarpy/ dobiliśmy na 18:00. Uffff, co za ulga.
Wieczorem po „prysznicu” w Bugu rozpaliliśmy ognisko……tyle, że w metalowej misce/ straż graniczna pozwoliła tylko na grilla(w kajaku?)/. Potrzeba matką wynalazków, jak to mówią. Ale kiełbaski i tak się upiekły.:)
Ostatniego dnia /piątek/ pozostał nam niewielki odcinek do przepłynięcia. Tak więc na ostatni przystanek dopłynęliśmy na godzinę 13:00 do miejscowości Niemirów. W tym miejscu rzeka Bug przestaje być granicą naszego państwa.
Wszyscy dotarliśmy na miejsce cali, opaleni i zadowoleni oraz głodni kolejnych wrażeń. Co następnym razem? Może Mazury?..Ahoj!
Opiekunowie/organizatorzy: Edyta Rypina i Sylwester Kłusek
Dodane: 2015-09-19, przez: Ewa Toczek